#gdziemnieponiosło: Dominikana, czyli sposób na jesienny marazm
Londyn, Moi Mili, to miejsce, w którym pada. Dużo pada. A jak nie pada przez prawie dwa tygodnie, to nadlatują kosmici, przylatuje piach znad Sahary, huragany i ogólnie strach się bać i nos z biblioteki wychylić. I właśnie wtedy, w tej bibliotece nieszczęsnej, kiedy próbuje się zwolnić trochę pamięci, można odkryć zakopaną gdzieś między przepisami na wegańską lasagne, a listem motywacyjny do pracy do której nigdy nas nie przyjeli, taką oto perełkę, w postaci pliku zapomnianych zdjęć z zeszłorocznych wakacji. Wspomnienia tegorocznych, Islandzkich, raczej mi bezsłoneczności nie rozświetlą, a piachu do serca nie przybliżą. Dominikano, czyń więc honory!
Słońce. W oczy. Świeci.
O! O! Teraz nie widać ile zjadłam na śniadanie!
Mamo, no róbże to zdjęcie, ile na palcach można stać.
Cześć!
Chciałabyś może…
… razem ze mną polatać?
Jasne.Czemu nie. Żyje się raz. Umiera się podobno też.
Kiedy nie spodziewasz się…
… a ona nadchodzi!
I masz włosy mokre już do końca sesji.I próbujesz robić dobrą minę do złej gry.
A później…
…widzisz…
… kolory.
I przestaje Cię obchodzić…
… to jak wyglądasz.
Bo świat wokół Ciebie i tak wygląda piękniej.
Bez nawet…
… dwóch zdań.
Ale tak było z suchymi włosami. Prawda że ładnie?!
Kamiory muszą być.
Bo jak to tak bez kamiorów?
Speechless.
Marketing pierwsza klasa.
Nie zmoczyć głowy, byleby nie zmoczyć głowy! Powtórz! NIE-ZMO-CZYĆ GŁO-WY!
❤
PolubieniePolubienie
couldn’t understand anything but the nice pictures 😀
PolubieniePolubienie
Basically me mumbling about my hair getting wet all the time. And bad weather in London. Nothing important.
PolubieniePolubienie