Pierwsze, mam nadzieję udane, podejście do serii #gdziemnieponiosło, czyli moich fotograficznych pamiętników z wakacji – 3600 słów, znaczy się 36 zdjęć, z tegorocznego majówkowego wyjazdu Slow Food’owego na Sycylię i otaczające ją wysepki. Wino i swawola, obżarstwo i nieróbstwo w zapierającym dech otoczeniu. Nie żeby gorąco było, ale cykałam jak tylko pojawiało się słońce!
Moi drodzy – najeżdżamy myszką na zdjęcia, albo klikamy jeśli ktoś lubi pokazy slajdów, i czytamy opisy!
Winnica Marco De Bartoli
Tak będzie wyglądała moja piwniczka!
Old-school zawsze cool.
Favignana
Widok jak z ***** kurotu!
Wyrzuciło fokę na brzeg.
Jedyne zdjęcie rynku, na którym nie ma kawałka ciała lub ubrania mojego padre.
Czarująco zaniedbane kamieniczki nr 1…
… i nr2.
Idealne na pocztówkę z niezdefiniowanego, ciepłego kraju – dla ceniących prywatność.
Bo liczy się perspektywa!
Chcecie wiedzieć jak się łowi tuńczyki?
Ja też nie.
Ale i tak mi pokazali.
Podobno poczta, ale nie ufam im.
Te łódki były OGROMNE.
Tata mistrz fotografii!
No ja też włażę turystom w kadr, ale ja tu muszę jakoś żyć na codzień. A ta Pani też była turystką, a wlazła mi w 99% kadrów. Niemiło.
A tych było dużo.
Isola di Lipari
To ten sławny ciemny zaułek.
Erice
To jeszcze tak daleko na tę górę?
Dla odmiany kamieniczki zadbane.
Isola di Vulcano
Winnica Tenuta Di Castellaro
Wystrój imponujący bardziej niż wino.
Ale impreza była przednia.
Widoki też.
Palermo
O, o, o! Tutaj chcę zdjęcie!
Port na Lipari
Gorące źródła były, ale pięć metrów od brzegu, więc… NIE WCHODZĘ BO LODOWATO.
Rośnij duże i wytrawne!
Kolejny kandydat na anonimową pocztówkę.
Śmierdziało to błotko, ale byłam dzielna!
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…